Przyczyna powodzi jest oczywiscie przepiekne Tonle Sap - jezoro rzeka po ktorym plywalam wczoraj rybacka lodka podziwiajac wioski na wodzie. Od czerwca do pazdziernika, kiedy kambodze nawiedzaja monsuny, Mekong wylewa tworzac ogromne rozlewisko zaopatrujace caly kraj w ryby, nawadnajac przy tym okoliczne pola i zalewajac miasta.
Jednak taki widok po przekoczeniu progu hotelu byl dla mnie sporym zaskoczeniem.
Zabawne, bo dzis w nocy czeka mnie 10-godzinna podroz autobusem na poludnie Kambodzy do nadmorskiego Sihanoukville. Ponoc pada tam od tygodnia. Tego sie akurat nie boje, bo deszcze sa dla mnie spora ulga w tym klimacie, ale zastanawiam mnie ile de facto czasu zajmie ta podroz. Przed nastepnym weekendem (uswiadomiono mnie ze dzis niedziela) powinnam byc z powrotem w stolicy (Phnom Penh) zeby starac sie o wize do Wietnamu. Kambodza jest oczywiscie piekna i moglabym spedzic tu pare dobrych tygodni, jednak zostalo mi niewiele czasu i planowalam zasmakowac choc odrobine Wietnamu.
Biore zaraz buty pod pache i po kolana w wodzie na spacer:)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz