2.09.2011

Kalkuty dwa oblicza








W kalkucie nielatwo znalezc tani i dobry nocleg. W Varanasi za 200Rs (13PLN) udalo mi sie spedzic noc w czystym i przytulnym pokoju z pieknym widokiem na Ganges. Wg LP przyzwoite pokoje w Kalkucie zaczynaja sie od Rs 700 czyli dwa razy tyle ile przewaznie porzeznaczam na nocleg.
Wczoraj spalam w Shada Gest House, pokoj byl dosc czysty a sciany nieprzygnebiajace, ale wentylator tak glosny ze musialam wylaczyc go na noc, wigloc 92% i okno 50x50 nie dopuszczaly wystarczajacej ilosci powietrza do moich pluc, a zeby skorzystac z lazienki musialam za kazdym razem schodzic pietro w dol, mijajac cala rodzine i liczna grupe znajomych wlasciciela wysiadujacych od samego rana na schodach. W nocy paru z nich spalo na materacach rozlozonych w 'recepcji'. Zdecydowanie nie takie wrazenia chcialam miec z Kalkuty, dzis rano udalam sie wiec na poszukiwanie lepszego miejsca.
Cztery pierwsze ktore odwiedzilam nie prezentowaly wyzszego poziomu. Brudne, wilgotne pokoje wielkosci pudelka od zapalek i wspolna toaleta na korytarzu. Nie mialabym nic przeciwko dzieleniu lazienk,i gdyby nie liczba gapiow, z ktorymi trzeba sie konfrontowac za kazdym razem, kiedy zachce sie czlowiekowi siku. Wreszcie - Pionieer Hotel na jednej z bocznych uliczek. Piekny pokoj z czysta (!) lazienka w zupelnie przyzwoitej cenie, cichy wiatrak, pachnaca posciel, wielkie lustro i wysoki sufit. Wlasciciel zaoferowal ze za 15Rs / sztuke (1pln) upierze moje rzeczy. Czuje sie dzis jak krol!
Sto metrow od hotelu znalazlam mini restauracyjke serwujaca chyba z 15 rodzajow tostow i owsianki oraz puszna Cha ( - w Zachodnim Bengalu nie zawsze posluguja sie oficjalnym Hindi i w lokalnym dialekcie 'herbate' skrocili o literke '-j' )

Jaka roznica w stosunku do tego, czego doswiadczylam wczoraj, po 14h w pociagu. Pierwsza rzecz jaka udalo mi sie zjesc gdy dojechalam na miejsce to dwa placki pszenne z pieca, rzucone z wielka laska brudnymi rekoma wlasciciela na moj talerz.Gdy poprosilam o cukier niemalze obrazony sypnal mi go na talerz; oka tluszczu w herbacie zastepowaly smak mleka:)

Dzis ide zwiedzac miasto. Kalkuta szaleje z powodu wizyty Lionela Messi. Wszyscy maja tu bzika na punkcie football'u i krykieta. Pozniej planuje zakupy. Gdzies zapodzialam jedna z trzech par spodni i musze uzupelniec kolekcje:) Obawiam sie, ze w Kambodzy moge juz nie miec wielu okazji zeby kupic przyzwoite ubranie. Po drodze kilka zabytkow, moze muzeum. Relaks!
Wieczorem kino. W New Delhi widzialam trailer Bodyguarda i uznalam grzechem byloby go nie zobaczyc! W rolach glownych zabojczo przystojny Salman Khan i czarujaca Kareena Kapoor :D





2 komentarze:

  1. Anonimowy5.9.11

    Ahoj, to uduchowione oblicze Kalkuty na lozku hotelowym niezle wyglada. Dziesiec dni "meczarni" medytacyjnych w ogole mu nie zaszkodzilo, wrecz przeciwnie. Osobo wielu talentow, fotografujesz rownie dobrze jak piszesz. No, a z takim szczesciem, ze czesto spotykasz tych wlasciwych ludzi w danym miejscu, na pewno zajdziesz daleko. Ciekawe, czy Kambodza jest tez tak dobrze wyposazona w kawiarnie internetowe. Ale gdyby nie byla, Ty na pewno cos wymyslisz:-)
    Trzymam kciuki!
    EK

    OdpowiedzUsuń
  2. Staram sie jak tylko moge. Mam nadzieje ze udaje mi sie choc troche oddawac Genius Loci;) buziaki

    OdpowiedzUsuń