Codziennie po 17 mlode tajki w pelnym makijazu i skapych kreacjach zasiadaja przy barach i elegancko saczac drinki czekaja na sponsorow.
Kazdy mezczyzna ,w przedziale wiekowym 25 - 95,ktory przyjechal tu na wakacje, predzej czy pozniej wybierze jedna z nich. Na wieczor, na noc, lub na caly turnus. Nierzadko takie znajomosci konczas sie slubem. Wtedy mezczyzna, bedacy przewaznie juz na emeryturze, przyjedzie tu i osiedli sie na stale w jednej z tajskich miejscowosci, byle tylko miec swoja dziewczyne na oku.
Niestety jak dotad nie udalo mi sie wgryzc w temat na tyle gleboko, zeby dowiedziec sie, czy te dziewczyny sa naprawde szczesliwe. Czesc z nich pewnie tak. Alternatywne moglyby byc jednymi z dziesiatek bezrobotnych sziedzacych na progach gabinetow, raz po raz nawolujac 'massasz, massasz'. Albo sprzedawac na plazy kukurydze. Choc tym przewaznie znajmuja sie ich mniej urodziwe kolezanki.
Ja korzystam z tego, ze jest low-season, mimo chmur na niebie, a moze dzieki nim, wyleguje sie na plazy zajmujac jeden z setek wolnych lezakow. Staram sie ignorowac, nie tak znow napastliwych, ale jednak, sprzedawcow ktorzy z czestotliwoscia 3/minute zatrzymuja sie kolo mnie i probuja sprzedac pieczone kraby czy inne smazone banany.
Pattaya ma bardzo rozbudowane zaplecze turystyczne, niestety brak tu rozrywek kulturalnych 'wyzszych lotow'. Jest gdzies jedno kino, ale ciezko mi je namierzyc, z kolei walki Muay Thai na ktore bardzo chcialam sie wybrac, odbywaja sie tylko w piatki.
Za to barow nocnych, klubow GoGo, miejsc oferujacych 'Secret Massage','VIP Sauna', czy co jeszcze tylko mozna sobie wyobrazic, nie sposob naliczyc. Raz po raz trafiaja sie gay-cluby, a przy wejsciach niektorych restauracji uroczo preza sie Lady-boys wszelkiej masci i gatunku.
Zadziwia mnie spokoj z jakim sie w tym calym zamieszaniu odnajduje. Pare tygodni temu uciekalabym stad tak predka, jak tylko sie da. A teraz niemal sie ciesze, gdy mijam wyzwolone, rozneglizowane tajki czy ruskie malzenstwa siedzace na plazy, zapijajace smazone krewetki Jackiem Daniel'sem prosto z 2 litrowej butelki. Calkowita tolerancja!
Spora przyjemnosc sprawia mi tez poruszanie sie po ekskluzywnym centrum handowym, gdzie mozna dostac wszystko, poczawszy od misiow Haribo sprzedawanych na wage, przez francuskie sery i wina, kawe ze Starbucksa, sprzet Canon'a, koszulki Fred Perry, az po kreacje Armaniego.
Co poczatkowo mnie dziwilo, to absolutny brak kobiet z zachodu (pomijam rosyjskie mazenstwa). Ale wlasciwie w jakim celu mialayby tu przyjezdzac. Przy takiej liczbie bezrobotnych tajek...
Ja, pierwszego dnia w hotelu, wprowadzilam spore zamieszanie mowiac ze chce pokoj jednoosobowy i na dluzej niz jedna noc. Pani w recepcji kazala sobie zaplacic z gory, a nastepnego dnia trzy razy upewniala sie , czy na pewno planuje spedzic tu wiecej niz jedna noc. I kazdego ranka pyta ze zdziweniem czy chce przedluzyc rezerwacje... Rowniez w restauracji, w ktorej sie stoluje ('Pink Lady', ktora wbrew nazwie jako jedna z niewielu nie jest klubm nocnym), gdy pierwszego ranka zamowilam Thai Breakfast skladajace sie z miski z ryzem 'na wodzie' i trzech talezykow pelnych pikantnych warzyw z cebula, pieprzem i krewetkami, kelnerka przyslala do mnie managera restauracji, zeby dopytal, czy na pewno wole to od fasolki z jajkami na bekonie.
Tradycyjnie, nie wpisuje sie w lokalny koloryt:)
Nie wiem ile jeszcze dni bede w stanie spedzic na nicnierobieniu. Chwilowo ten stan rzeczy bardzo mi odpowiada. Odwlekam podroz do Bangkoku i ciesze sie kontrastem, jaki w porownaniu do Indi czy nawet Kambodzy, serwuje mi tolerancyjna do granic Tajlandia.
Kazdy mezczyzna ,w przedziale wiekowym 25 - 95,ktory przyjechal tu na wakacje, predzej czy pozniej wybierze jedna z nich. Na wieczor, na noc, lub na caly turnus. Nierzadko takie znajomosci konczas sie slubem. Wtedy mezczyzna, bedacy przewaznie juz na emeryturze, przyjedzie tu i osiedli sie na stale w jednej z tajskich miejscowosci, byle tylko miec swoja dziewczyne na oku.
Niestety jak dotad nie udalo mi sie wgryzc w temat na tyle gleboko, zeby dowiedziec sie, czy te dziewczyny sa naprawde szczesliwe. Czesc z nich pewnie tak. Alternatywne moglyby byc jednymi z dziesiatek bezrobotnych sziedzacych na progach gabinetow, raz po raz nawolujac 'massasz, massasz'. Albo sprzedawac na plazy kukurydze. Choc tym przewaznie znajmuja sie ich mniej urodziwe kolezanki.
Ja korzystam z tego, ze jest low-season, mimo chmur na niebie, a moze dzieki nim, wyleguje sie na plazy zajmujac jeden z setek wolnych lezakow. Staram sie ignorowac, nie tak znow napastliwych, ale jednak, sprzedawcow ktorzy z czestotliwoscia 3/minute zatrzymuja sie kolo mnie i probuja sprzedac pieczone kraby czy inne smazone banany.
Pattaya ma bardzo rozbudowane zaplecze turystyczne, niestety brak tu rozrywek kulturalnych 'wyzszych lotow'. Jest gdzies jedno kino, ale ciezko mi je namierzyc, z kolei walki Muay Thai na ktore bardzo chcialam sie wybrac, odbywaja sie tylko w piatki.
Za to barow nocnych, klubow GoGo, miejsc oferujacych 'Secret Massage','VIP Sauna', czy co jeszcze tylko mozna sobie wyobrazic, nie sposob naliczyc. Raz po raz trafiaja sie gay-cluby, a przy wejsciach niektorych restauracji uroczo preza sie Lady-boys wszelkiej masci i gatunku.
Zadziwia mnie spokoj z jakim sie w tym calym zamieszaniu odnajduje. Pare tygodni temu uciekalabym stad tak predka, jak tylko sie da. A teraz niemal sie ciesze, gdy mijam wyzwolone, rozneglizowane tajki czy ruskie malzenstwa siedzace na plazy, zapijajace smazone krewetki Jackiem Daniel'sem prosto z 2 litrowej butelki. Calkowita tolerancja!
Spora przyjemnosc sprawia mi tez poruszanie sie po ekskluzywnym centrum handowym, gdzie mozna dostac wszystko, poczawszy od misiow Haribo sprzedawanych na wage, przez francuskie sery i wina, kawe ze Starbucksa, sprzet Canon'a, koszulki Fred Perry, az po kreacje Armaniego.
Co poczatkowo mnie dziwilo, to absolutny brak kobiet z zachodu (pomijam rosyjskie mazenstwa). Ale wlasciwie w jakim celu mialayby tu przyjezdzac. Przy takiej liczbie bezrobotnych tajek...
Ja, pierwszego dnia w hotelu, wprowadzilam spore zamieszanie mowiac ze chce pokoj jednoosobowy i na dluzej niz jedna noc. Pani w recepcji kazala sobie zaplacic z gory, a nastepnego dnia trzy razy upewniala sie , czy na pewno planuje spedzic tu wiecej niz jedna noc. I kazdego ranka pyta ze zdziweniem czy chce przedluzyc rezerwacje... Rowniez w restauracji, w ktorej sie stoluje ('Pink Lady', ktora wbrew nazwie jako jedna z niewielu nie jest klubm nocnym), gdy pierwszego ranka zamowilam Thai Breakfast skladajace sie z miski z ryzem 'na wodzie' i trzech talezykow pelnych pikantnych warzyw z cebula, pieprzem i krewetkami, kelnerka przyslala do mnie managera restauracji, zeby dopytal, czy na pewno wole to od fasolki z jajkami na bekonie.
Tradycyjnie, nie wpisuje sie w lokalny koloryt:)
Nie wiem ile jeszcze dni bede w stanie spedzic na nicnierobieniu. Chwilowo ten stan rzeczy bardzo mi odpowiada. Odwlekam podroz do Bangkoku i ciesze sie kontrastem, jaki w porownaniu do Indi czy nawet Kambodzy, serwuje mi tolerancyjna do granic Tajlandia.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz