6.09.2011

Bangkok

Stolica rekreacji i rozpusty. Sama z podroznika migiem zamienilam sie w turyste-konsumenta. Poczatkowo planowalam od razu z 'Suvarnabhumi' (nadal nie potrafie prawidolowo wymowic nazwy lotniska) zlapac autobus do Kambodzy. Poniewaz zoladek (cokolwiek to bylo, antybiotyki pomagaja, wiec rodzino - spokojna glowa!) wraca do siebie powoli, zaplanowalam jedna noc w Bangkoku, zeby dobrze sie wyspac przed parogodzinna (2h+6h+1h+4h) podroza z przesiadkami.
Tak wyszlo, ze spedzilam w Bangkoku juz druga noc, planuje jeszcze jedna co najmniej i po raz kolejny kusi mnie wizja drinka z palemka na wybrzezu poludniowej Tajlandi.

Thanon Khao San, czyli ulica przy ktorej miesci sie wyszystko, od hoteli i hosteli poczawszy, przez najrozniejsze salony masazu, gabinety odnowy, sklepy, stragany, resturacje, jest prawdziwym pieklem. Z zalozenia nie znosze miejsc, w ktore turysci z zachodu przyjezdzaja wydawac pieniadze, ale teraz to pieklo jest rowniez dla mnie rozkoszne i rowniez ze mnie wysysa ostatnie oszczednosci. 
Po 2 miesiacach spania w przenajrozniejszych warunkach i jedzenia rzadko tego, na co mialam ochote, czulam sie zaniedbana, zapuszczona, brudna, wyglodzona, oslabiona, zmeczona i nie do zycia. Jakkolwiek to brzmi, oczywiscie nie narzekam i na nic bym tych 2mcy nie zamienila, ale fakty pozostaja faktami. Bedac w Kalkucie nawet przez chwile marzylam o tym, zeby choc na pare dni znalezc sie w Polsce, zeby siedziec, lezec, robic cokolwiek, byle nie przejmowac sie i nie musiec troszczyc o wszystko, nie zastanawiac, czy posilek ktory zjadam jest tym, ktory rozlozy mnie na lopatki, nie musiec targowac sie o wszystko i na kazdym kroku odpedzac natretnych naganiaczy, probujacych po raz milionpiecsetny sprzedac mi pstrokate sari albo dwudziesty z kolei szal ktorego i tak nigdy bym nie zalozyla... 

Jedna doba w Tajlandi i jestem jak nowa. Czysty (sic!), naprawde czysty pokoj w pierwszym lepszym Gesthousie na bocznej ulicy, z tarasem na ktorym moge zjesc spokojnie sniadanie i WiFi. W pokoju cichy wiatrak i zamiatana pare razy dziennie podloga na korytarzach.
Po ulicach - jesli juz uda mi sie wygramolic z turystycznego zgielku - chodza zadbane kobiety w europejskich ubraniach, jezdza normalne samochody, w kolo szklane wiezowce  - jednym slowem jest na czym zawiesic oko. W przyplywie wielkiego entuzjazmu sama nawet pokusilam sie wczoraj o poszerzenie garderoby o spodnice i bluzke bez rekawa. To dopiero szalenstwo. Moglabym nawet wyjsc na ulice w mini i nie wzbudziloby to wiekszego zainteresowania. Choc, po dwoch miesiacach zakrywania mozliwie najwiekszej powierzchni ciala czym tylko sie dalo, chyba nie zdobede sie na az tak radykalny krok. 

Zreszta, i tak czeka na mnie Kambodza, do ktorej wyjazd odwlekam i odwlekam. To zdecydowanie piekny kraj, tak przynajmniej slyszalam, ale mnie trzeba troche cywilizacji. Zawsze jednak po jakims czasie ciagnie do tzw krajow rozwinietych; moze zabrzmi to banalnie w kontekscie filozofi, z jaka podchodze do podrozowania, ale nie wyobrazacie jak bardzo ucieszylam sie, kiedy wczoraj, po prawie miesiacu poszukiwan, udalo mi sie dostac waciki do twarzy. Niby taka normalna rzecz. Wydaja sie zupelnie nieistotne, dopoki nie okaza sie niezbedne - w Indiach samym mydlem ciezko domyc twarz. A tam moglam liczyc co najwyzej na paskudna, brudna wate kupowana 'z metra' w aptece. \
No i jedzenie; bogactwo smakow i aromatow! Czysta przyjemnosc. Kilka dni w Tajlandi i nadrobilabym te pare kilo, ktore zgubilam gdzies po drodze.


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz