6.07.2011

trasa indyjska

Zbyt często zmagam się z pytaniem dlaczego wybieram się w podróż sama, bez osoby towarzyszącej?!? Pytanie to pojawia się tak często, że wczoraj sama zaczęłam się nad tym zastanawiać. Ile można w końcu tłumaczyć i bronić swojego nieugruntowanego poglądu. Informuję więc oficjalnie: tak, jadę sama, i jest to przemyślana decyzja. Zdecydowanie, nie wyobrażam sobie żebym miała ciągać za sobą kogoś po wszystkich miejscach, które zamierzam zobaczyć. Dodatkowo, osoba towarzysząca zawsze rozprasza i wie o tym każdy, kto lubi choć chwilę pobiegać samotnie z aparatem. Jadąc z kimś, musiałabym być gotowa na kompromisy, na które nie jestem w tej chwili nastawiona. Teraz jestem nastawiona na cel. Celem tym są Indie 'uduchowione' jak pisałam już wcześniej, jest fotografowanie architektury (Chandigarh!), jest przyglądanie się lokalnym i przyglądanie się samej sobie. Żadnych dodatkowych czynników rozpraszających, bo i tak będzie ich sporo.

W nocy z poniedziałku na wtorek przylatuję do New Delhi. Spotykam się tam ze znajomą Koreanką która odbywa w Delhi staż dla UNESCO. Planujemy jechać do Agry i spędzić razem kilka miłych dni.
Tydzień po przylocie udaję się do Dehradun, największego miasta w północnoindyjskim stanie Uttarakhand. Zostanę tam ponad 3 tygodnie, będę praktykować jogę wg metody B.K.S Iyengara (sam Iyengar mieszka i pochodzi z Pune). Następnie udam się w stronę granicy Indyjsko-Pakistańskiej - do Chandigarh. Dalej chciałam jechać do miasta licznie odwiedzanego przez Sikhów - Amritsar oraz do siedziy Dalajlamy - Dharamsali ale obawiam się że nie starczy mi czasu; będę  musiała przeznaczyć na to kolejną podróż. W połowie sierpnia muszę być już w Varanasi skąd udam sie do Sarnath - gdzie spędzę 10 dni zamknięta w ashramie praktykując buddyjską medytację Vipassana. Później Kalkuta - miasto popularne dzięki Matce Teresie. Stamtąd polecę do Bangkoku, by przez Kambodżę dostać się do Wietnamu...

Więcej nie plauję. Gdyby nie fakt, że w Indiach bilety na dłuższe trasy kolejowe należy rezerwować najlepiej z dwumiesięcznym wyprzedzeniem, pewnie i trasa indyjska nie byłaby tak szczególowo opracowana. Ale niestety inaczej się nie dało.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz