Minal ponad miesiac odkad wylecialam z Europy. Jutro wyjezdzam z Chandigarh. Kierunek - wschod. Varanasi, Sarnath i Kalkuta. Pomyslalam dzisiaj, ze po tym miesiacu, a szczegolnie po ostatnich 8 dniach w Chndgrh naleza mi sie solidne wakacje:) Czasami miewam gorsze dni, dzis jest jeden z nich i jestem po prostu zmeczona. Szczegolnie ludzmi, bo Chandi jest dosc spokojnym miastem, a pogoda, oprocz feralnego 'Capitol Compex' dnia, jest znacznie mniej uciazliwa niz byla w Delhi czy bedzie w Kalkucie.
Nie mozna ukryc, ze wychowanym w europesjkiej kulturze ciezko przestawic sie na azjatycka mentalnosc. Czasami to jest zabawne i obcowanie z tym ludzmi sprawia ogromna frajde, ale sa dni takie jak dzis, ktore chetnie spedzilabym w ktorymkolwiek z europejskich miast. Zeby tylko nikt mi sie nie przygladal!
Jesli chodzi o moj rozklad, dwa z goracych punktow zrealizowane. 3 tygodnie jogi w Rajpur - sukces, zbieranie materialow do dyplomu w Chandi - rowniez zakonczone sukcesem.
Wkrotce czeka mnie kolejne wyzwanie - 10 ciezkich dni buddyjskiej medytacji w Sarnath. Juz wiem, ze bedzie ciezko, ale sama tego chcialam, zreszta nadal chce.
Taki wymyslilam sobie tor z przeszkodami, jakby sama fakt spedzenia trzech miesiecy w podrozy nie byl wystarczajacym wyzwaniem. Jak mawiaja, co cie nie zbije, to cie wzmocni.
Sa dwie rzeczy, ktore zaraz poprawia mi humor - lektura ksiazki o Leonardo da Vinci ktora pare dni temu kupilam w jednej z ksiegarni oraz duzy kubek cappucino (w niemal kazdym sektorze maja tu co najmiej jedno takie miejsce, zaraz wiec do niego pedze!)
P.S. na ostrzeszowska - druga paczka z ksiazkami w drodze!
Nie mozna ukryc, ze wychowanym w europesjkiej kulturze ciezko przestawic sie na azjatycka mentalnosc. Czasami to jest zabawne i obcowanie z tym ludzmi sprawia ogromna frajde, ale sa dni takie jak dzis, ktore chetnie spedzilabym w ktorymkolwiek z europejskich miast. Zeby tylko nikt mi sie nie przygladal!
Jesli chodzi o moj rozklad, dwa z goracych punktow zrealizowane. 3 tygodnie jogi w Rajpur - sukces, zbieranie materialow do dyplomu w Chandi - rowniez zakonczone sukcesem.
Wkrotce czeka mnie kolejne wyzwanie - 10 ciezkich dni buddyjskiej medytacji w Sarnath. Juz wiem, ze bedzie ciezko, ale sama tego chcialam, zreszta nadal chce.
Taki wymyslilam sobie tor z przeszkodami, jakby sama fakt spedzenia trzech miesiecy w podrozy nie byl wystarczajacym wyzwaniem. Jak mawiaja, co cie nie zbije, to cie wzmocni.
Sa dwie rzeczy, ktore zaraz poprawia mi humor - lektura ksiazki o Leonardo da Vinci ktora pare dni temu kupilam w jednej z ksiegarni oraz duzy kubek cappucino (w niemal kazdym sektorze maja tu co najmiej jedno takie miejsce, zaraz wiec do niego pedze!)
P.S. na ostrzeszowska - druga paczka z ksiazkami w drodze!
eee tam,europe zostaw na (zasluzona) emeryture.choc nie powiem,rzym jest boski,a wloska kuchnia chyba bije indyjska,glownie dzieki duzej ilosci wina;)i te lody...pozdrawiamy goraco!
OdpowiedzUsuń'emerytura' nie figuruje w moim slowniku. zostawie na ktorys z weekendow;)
OdpowiedzUsuń