Weekendowy trekking do Mussoorie. Niewielka miejscowosc okolo 2500mnpm zalozona przez brytyjczykow na poczatku XIX wieku jako stacja wypadowa w Himalaje. Oprocz paru pobrytyjskich willi, opuszczonego kina, szpitala i hoteli, w poblizu M. znajduje sie jedna z dawnych rezydencji Sir George Everesta. Zdaje sie, ze nie cieszy sie zbyt wielka slawa, bo mimo usilnych staran nie udalo mi sie do niej dotrzec.
W sloneczne dni widac ponoc pieknie himalajskie szczyty. O tym rowniez, z powodu ogromnej mgly, nie moglam sie przekonac. Ale na Himalaje przyjedzie jeszcze czas.
O czym udalo mi sie przekonac, to ze Hindusi kiepsko znosza jazde autobusem po gorskim terenie. Autobus, z nie tak wcale zawrotna predkoscia (po moich doswiadczeniach z Indonezji…), pial sie po serpentynach w gore okolo 1,5 godziny. Wiedzac, jaka czeka nas droga, zapobiegawczo usiadlam przy oknie. Musialam jednak predko ustapic miejsca mojemu sasiadowi J
Pawie lecialy cala droge, co najmniej trzeba oknami. Kierowca sie cieszyl i jeszcze dodawal gazu. ‘Biale twarze’ dzielnie zachowaly swoj koloryt.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz